HOME Strona Główna

SŁOWO BOŻE

    Marto, Marto troszczysz się i frasujesz około bardzo wiela, a jednego potrzeba. Maria najlepszą cząstkę obrała, która od niej odjęta nie będzie.

(Łk. 10,41-42) Słowa Ewangelii świętej, czytane w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny

    Drodzy Bracia i Siostry!
    
    15 sierpnia – od 99 lat – większość mariawitów duchowo jest zespolona z pielgrzymami zgromadzonymi w Świątyni Miłosierdzia i Miłości na uroczystościach Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i kolejnej rocznicy konsekracji tej Katedry, w podziemiach której spoczywają prochy Mateczki – św. Marii Franciszki oraz doczesne szczątki pierwszych biskupów mariawickich.
     W Kościele powszechnym od najdawniejszych czasów wyznawano, że Najświętsza Maryja Panna została wzięta do nieba. Wyrazem tego jest fakt, że już w VI-tym wieku na Wschodzie obchodzono to święto w dniu 15-go sierpnia. Natomiast w Galii 18-go stycznia, a pisał o tym św. Grzegorz z Tours. Na Zachodzie początkowo organizowano procesje ku czci Wniebowziętej Maryi, zaś od IX-go wieku wprowadzono do liturgii te uroczystości na dzień 15-go sierpnia poprzedzone wigilią, a zakończone oktawą. Ponadto, tego dnia wzięcie Maryi do nieba obchodzili Chaldejczycy, Syryjczycy i Maronici. Natomiast 21 sierpnia świętowali Koptowie egipscy.
     Jedna z tradycji mówi, że Maryja ostatnie lata swego życia na ziemi spędziła wraz z Janem Apostołem, któremu Jezus powierzył swą Matkę, i że mieli uciec z Jerozolimy do Efezu, chroniąc się przed falą prześladowań chrześcijan i tam dopełniła swoich dni. Jest to wersja mało prawdopodobna, bo nie ma żadnych pisemnych wzmianek na ten temat. Za tradycją mówiącą, że Maryja pozostała w Jerozolimie aż do swego wzięcia do nieba, przemawiają świadectwa Pseudo-Dionizego Areopagity, który opisując swoją podróż do Ziemi Świętej, wspomniał, iż od Cyryla Jerozolimskiego - biskupa tego miasta - miał dowiedzie się, że w Dolinie Jozafata w Jerozolimie znajduje się grób Maryi. Dziś stoi tam, u stóp Góry Oliwnej, świątynia prawosławna.
     Jakie są więc podstawy by wierzyć, że Maryja została wzięta z ciałem i duszą do nieba przez swego Syna Jezusa? Jedna z prawd wiary chrześcijan mówi, że niebo jest nagrodą Boga Ojca dla zbawionych przez Chrystusa. Zatem, aby się tam dostać trzeba przejść drogę ziemskiego żywota, Sąd Boży, ewentualnie czyściec i dopiero możemy wejść do upragnionego nieba. Maryja zaś mogła wejść tam od razu. Ażeby zostać matką Syna Bożego była na to szczególnie przygotowana. Otóż Pan Bóg nie pozwolił, aby poczęła się jak my wszyscy z grzechem pierworodnym. W ten sposób Maryja, zanim Chrystus dokonał zbawienia ludzkości przez swoją śmierć i zmartwychwstanie, już wcześniej otrzymała tego skutki- mianowicie łaskę uprzedzającą z racji swego niepokalanego poczęcia. W konsekwencji, kiedy zasnęła w Panu, była przygotowana na to, by pójść wprost do nieba.
     Poprzez Wniebowzięcie swej Matki – Pan Jezus nam pokazał, iż możliwe jest niebo dla każdego człowieka, skoro nie tylko On, Bóg – Człowiek, tam wstąpił, ale wziął również swą Matkę – Maryję, i to nie „po znajomości”, ale ze względu na Jej zasługi duchowo-moralne. Skoro jest możliwe osiągnięcie zbawienia, to w naszych planach życiowych musimy sobie założyć następującą prawdę: tak żyć, wierzyć, rozważać słowo Boże i przyjmować Jego łaskę poprzez sakramenty święte, aby do końca swoich dni dotrwać w kondycji duchowo-moralnej, podobnej do Maryi, a wówczas Bóg da nam obiecane Królestwo Niebieskie.
     A jak żyć, jak sobie zasłużyć na niebo mówi nam Ewangelia święta czytana w uroczystość Wniebowzięcia N.M.P., gdzie jest mowa o życiu duchowo moralny chrześcijan.
     Z jednej strony mamy pokazaną Martę, która uwija się około rozmaitych posług i chce ugościć Jezusa jak najlepiej, a z drugiej strony jest Maria, która siada u nóg swego Pana, by przysłuchiwać się jego mowie.
     W życiu religijnym chrześcijan doceniane są obie postawy: i Marty i Marii – to jest czyn i modlitwa. W każdym życiu potrzebne jest czynne świadczenie miłości bliźniego swego, ale konieczna jest też modlitwa i kontemplacja, czyli bycie „u stóp Pana”. Ważne jest , by wokół spraw czysto przyziemnych znaleźć też czas na modlitwę, na wielbienie Pana.
     Nie powinniśmy dziwić się zapobiegliwej Marcie, że chce by Maria jej pomagała w ugoszczeniu Jezusa. Każdy człowiek utrudzony posługą potrzebuje wsparcia i pomocy. Jednak Jezus, odpowiadając Marcie , chce by uwijanie się około rozmaitych prac, nie zamknęło jej oczu na to co duchowe, na życie wewnętrzne człowieka. Mówi więc: „Jednego tylko potrzeba, to Maria obrała najlepszą cząstkę, która od niej nie będzie odjęta”.
     Syn Boży przypomina w ten sposób, że w życiu człowieka powinna być duchowa równowaga. Nie możemy popaść w pułapkę zdobywania tylko atrakcji i wygód tego świata. Każdy z nas w tym ziemskim zapędzeniu powinien znaleźć czas na modlitwę, na to, by być „u stóp Pana”. Ale też to nasze życie modlitewne, z drugiej strony, powinno być dopełnione troską o potrzeby drugiego człowieka – naszego bliźniego.
     Z lektury dzisiejszej Ewangelii świętej trzeba wynieść życiową prawdę , że w pokonywaniu codzienności, trzeba umieć przystanąć i znaleźć czas na modlitwę i na słuchanie słowa Bożego u stóp Jezusowych, jak to czyniła Maria. Jednocześnie nie zaniedbywać domowników i gości - wzorując się na Marcie. Można dziś powiedzieć, że modlitwa i praca, a więc postawa Marii i Marty, to są dwa nierozłączne aspekty życia duchowego. Najdoskonalej potrafiła to połączyć w swoim życiu Najświętsza Maryja Panna, a nagrodą było Jej wzięcie do nieba. Głęboko to powinno utkwić w sercach mariawitów, naśladujących życie Najświętszej Maryi Panny. Niech Ona będzie dla nas Królową nieba i ziemi.
     Naśladując Wniebowziętą Maryję potrzebujemy bezwzględnej postawy ewangelicznej Marii – to jest uspokojenia wewnętrznego, wsłuchania się w Chrystusa głos i uporządkowania swojego życia „u stóp Jezusa”. Bóg widzi też zabieganie i przemęczenie Marty. Widzi i zna nasze problemy i ile mamy spraw na głowie. Dostrzega również nasze zdenerwowanie i bezradność, osamotnienie i poczucie niesprawiedliwości. Chce też być w tym wyrozumiały, bo On jest nam taki bliski. W tym wszystkim potrzebujemy jednego – Boga. Bez niego każde nasze działanie nie ma sensu. Oddalając się od Boga, gubimy także siebie. Zbliżając się do Niego odnajdujemy siebie i stajemy się wzorem dla „ludzi małej wiary”. Wołajmy więc za Piotrem Apostołem: „Panie do kogóż pójdziemy, Ty masz słowa żywota wiecznego” ( J6,68 ).

Bp M. Bernard