HOME Strona Główna

SŁOWO BOŻE

    Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.


(Mt 5, 13-16, Biblia Tysiąclecia)

Światłość Świata i Sól Ziemi

    Metafora soli i światła przytoczonego wyżej fragmentu Ewangelii św. Mateusza przypomina nam benedyktyńską maksymę "Ora et labora" ("Modlitwa i praca") i nasuwa skojarzenia modlitwy i działania w nauczaniu Chrystusa i Apostołów. Już pierwsi chrześcijanie stawiali sobie pytanie, co jest ważniejsze: kontemplacja i ustawiczna modlitwa, do jakiej zachęca św. Paweł w Liście do Tesaloniczan (1 Tes 5, 17), czy też działanie podejmowane w duchu Ewangelii (Mt 25,40) i pouczeń św. Jakuba Apostoła (Jk 2, 14-18), który głosi, że "wiara bez uczynków martwa jest sama w sobie".
     W III wieku po Chrystusie istniała grupa religijna zwana "messalianie", która całkowicie porzuciła pracę i obowiązki domowe, aby w zupełności poświęcić się modlitwie. Błędnie uważali, że nie chrzest gładzi grzech pierworodny, lecz jedynie wytrwała modlitwa. Głosili też, że pokuta i Eucharystia nie służą uświęceniu w takim stopniu, jak modlitwa. Co więcej, sądzili, że kto ustawicznie się modli, tego nie dotyka żaden grzech uczynkowy, a gdyby go popełnił to nie dotyka on jego duszy, gdyż tarczą duszy jest modlitwa.
     Dziś raczej zagraża nam druga skrajność, którą jest pokusa działania i chęć urządzenia się w życiu za wszelką cenę i to do tego stopnia, że wielu ludziom dziś brakuje czasu i sił na modlitwę, wskutek czego życie stopniowo traci swój blask i sens. Przed taką postawą, nastawioną na konsumpcyjny styl życia, wzorowany na Europie Zachodniej, przestrzega dziś Kościół swoich wiernych.
     Działanie ma wynikać z wiary, a wiara ma owocować dobrymi uczynkami. W ten sposób spełniamy pragnienie Pana Jezusa byśmy się stawali "solą ziemi" i "światłością świata". Albowiem podczas modlitwy czerpiemy siły duchowe ze źródła Chrystusowego światła i stajemy się "światłością świata". Pełniąc zaś uczynki miłosierdzia, na wzór Chrystusa, stajemy się "solą ziemi".
     W szczególnych sytuacjach modlitwa przyjmuje postać kontemplacji, lub uwielbienia. Taką formę modlitwy w naszym Kościele ma Msza św., Adoracja i Różaniec. Bowiem według powszechnego tłumaczenia, słowa cum i templum znaczą: "wspólne przebywanie w świątyni". Jest to więc najbardziej intensywny czas modlitwy dziecka Bożego, a nade wszystko jest "spojrzeniem utkwionym oczyma wiary w osobę Jezusa Chrystusa". W czasie tego modlitewnego zapatrzenia na Pana Jezusa obecnego na naszych ołtarzach i utajonego w Przenajświętszym Sakramencie, promieniuje na nas duchowa siła, która pozwala nam ujrzeć "Górę Przemienienia" i usłyszeć głos Boży: "Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie" (Mt 17, 5b).
     Dzięki duchowemu zapatrzeniu, oczyma wiary rozpoznajemy w Chrystusie "światłość świata, która oświeca każdego człowieka na świat przychodzącego" (J 1,9) i sami napełniamy się światłem, zdolnym oświecać ludzkie drogi i zakamarki chorych sumień. Przez uczestniczenie we Mszy św., Adoracji i Różańcu, każdy chrześcijanin nie tylko lepiej poznaje siebie, ale nade wszystko korzysta z darów Najświętszego Sakramentu i poznaje tajemnicę krzyża, na którym Pan Jezus umierając "do końca nas umiłował" (J 13,1).
     Takie zapewne było doświadczenie św. Pawła, skoro wyznaje, że niczego więcej nie chce znać, jak tylko "Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego" (1 Kor 2,2). Dlatego skuteczność jego nauczania nie polega na dobieraniu pięknych słów i wytwornych gestów, lecz na ukazywaniu Bożej mocy przejawiającej się w konkretnych uczynkach miłosierdzia i miłości wobec świata. Trzeba zatem, aby nasze życie, opromienione blaskiem Jezusowej Ewangelii, było czytelnym znakiem godności dziecka Bożego oraz świadectwem dla zagubionego i zabieganego współczesnego świata.
     Słowa rozważanego fragmentu Ewangelii według św. Mateusza stanowią początkową część Jezusowego "kazania na Górze", podczas którego wypowiedział On słynne "Błogosławieństwa". Realizując je, uczniowie Chrystusa mają być tym dla świata, czym jest sól w życiu codziennym - niepozorna, ale jakże potrzebna: ona nie tylko nadaje potrawom smak, lecz także je konserwuje. Podobnie chrześcijanie, oświeceni prawdą Jezusowej Ewangelii, przez modlitwę i zawierzenie Jego nauce, mają nadawać sens ludzkiej egzystencji i ocalić fundamentalne wartości moralne. Czynić to należy nie siłą i perswazją, czy efektownymi deklaracjami, lecz uczynkami miłości i miłosierdzia, o których mówi prorok Izajasz w 58 rozdziale swej księgi, gdzie m.in. czytamy:
     "Jeśli u siebie usuniesz jarzmo, przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie, jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas światłość zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem" (Iz 58, 9-10).
     W tych czynach objawia się królewska godność uczniów Chrystusa. Warto bowiem zauważyć, że w języku hebrajskim słowo oznaczające sól melach, brzmi prawie identycznie, jak słowo oznaczające króla melek i czynność wstępowania na tron królewski malak. Ta gra słów w ustach Jezusa zapewne nie była przypadkowa, lecz zawierała głębokie przesłanie. Chodzi o to, by uczniowie Chrystusa, przez uczynki miłości i miłosierdzia budowali Królestwo Boże, tj. "cywilizację miłości".
     Dopełnieniem każdego modlitewnego uwielbienia Boga jest działanie w duchu Ewangelii, tak jak postępują ludzie dobrej woli, którym przyświeca hasło "modlitwa i praca".
     Przez modlitwę odnajdujemy Chrystusa w Jego chwale, podejmując zaś czyny miłości i miłosierdzia odnajdujemy tego samego Mistrza w ludziach będących w potrzebie, jak to uczynił św. Marcin, który połową swego żołnierskiego płaszcza okrył zziębniętego żebraka.
     Modlitwa szczera owocuje miłosiernym działaniem, zaś uczynki miłości czerpią swój sens z modlitwy, przynosząc "plon stokrotny". Modlitwa i działanie to jakby dwa skrzydła, na których dzięki łasce uświęcającej, możemy wzbijać się ku szczytom doskonałości i świętości. W ten sposób stajemy się "solą ziemi" i światłością świata".

Kapłan M. Bernard

 

Źródło: "Mariawita" pismo Kościoła Starokatolickiego Mariawitów, nr 4-6/2004